Międzynarodowe Konkursy Dyrygentów

do 2012 roku

22/11/2012

Stanisław Koczanowski – Rosja
Czajkowski - IV Symfonia f-moll op. 36
Szymanowski - I Koncert skrzypcowy op. 35 z Anną Marią Staśkiewicz

Niemcy w I etapie zawsze mogli trafiać na swoich kompozytorów, mimo losowania, w drugim etapie szanse otworzyły się też przed Polakami i Rosjanami. Koczanowski trafił na „swoją” Czwartą Czajkowskiego. To popisowy numer orkiestr symfonicznych, naszej też. Wstęp musiał zrobić wrażenie w tym wykonaniu. Ale zadań do spełnienia, najróżniejszych wykonawczych pułapek tam nie brakuje. Napięcie zrazu było ogromne, potem jednak, wraz z trudnymi zadaniami, wyraźnie siadło, zwłaszcza, że dyrygent wręcz szeptał do orkiestry, co od razu wzbudziło reakcję Jury. Bardzo pewnie zachowywał się kandydat, po raz pierwszy bodaj na tym Konkursie, pozwolił sobie nawet na samowolny jumping w inne rejony partytury, i to bez wiedzy prof. Wita. Od razu była reakcja, a jakże. Dobrze sobie radził, ruchy rąk miał szerokie, wyraziste, precyzyjne ale czasami sprawiał wrażenie jakby trochę schowanego? Bardzo dobrze Orkiestra zagrała mu trzecią część, z bogatym efektem. Potem był Koncert, prowadzony przez niego bez zastrzeżeń. Panował nad utworem, zawsze wiedział co się będzie działo. Solistka i dyrygent dostali duże oklaski od publiczności, ukłonili się i chcieli już sobie pójść, a prof. Wit na to, że jeszcze czas się nie skończył. I wtedy się zaczęło. Poprosił o sprawdzenie czy w numerze 109 wszystko jest dobrze. Potem spytał, czy grają tam wszystkie instrumenty. Dyrygent kilka razy sprawdzał, także to, czy słychać czelestę. W końcu, jak już podziękowano Koczanowskiemu, dowiedzieliśmy się wszyscy od prof. Wita, że w naszych orkiestrach gra zazwyczaj jedna harfa, a u rosyjskiego dyrygenta grały… dwie, o ile dobrze zrozumiałem to wytłumaczenie.
 

Andrew Koehler – USA
Elgar – Koncert wiolonczelowy e-moll op. 85, z Marcinem Zdunikiem
Rimski - Korsakow – Suita symfoniczna „Szeherezada” op. 38


Poproszono muzyków o II część Koncertu. Kiedy zagrali fragment i dyrygent brał się do pracy, prof. Wit poprosił o… czwartą część. Dostrzegłem dezorientację na twarzy dyrygenta. Oczywiście zagrali tę część, i to świetnie, Amerykanin znakomicie rozdzielał tu wszystkie role. Już po 10 minutach podziękowano im za Koncert i poproszono o Szeherezadę… Przed rozpoczęciem Suity dyrygent zauważył brak flecisty. Szczęśliwie, po chwili, wszedł na salę gorąco powitany oklaskami flecista, pewnie nie spodziewał się, że tak szybko będzie potrzebny. Praca dyrygenta była i tu ciekawa, bardzo drobiazgowa i profesjonalna (nawiasem, podkreślanie profesjonalności u profesjonalisty może być dziwnie przyjmowane, muszę więc uważać...). Dyrygent głównie grał, raczej nie poprawiał żadnych niedokładności czy nierówności. Dyrygował klasycznie, spokojnie ale i bardzo pewnie. Słodka była trzecia część suity, pięknie zagrali mu ją Filharmonicy. Dużo było muzyki podczas tego występu, łącznie z bardzo dobrymi, naturalnie płynącymi solówkami drugiego koncertmistrza Adama Wagnera. Nawet prof. Wit podziękował mu za to, zresztą jak najbardziej zasłużenie.
 

Maja Metelska – Polska
Czajkowski - IV Symfonia f-moll op. 36
Dworzak – Koncert wiolonczelowy h-moll op. 104 z Tomaszem Strahlem


Moderatorem jej występu był, z oczywistych powodów -tak, jak poprzednio- prof. Domarkas. Zdecydowana to batuta. Potrafi pracować, potrafi dyrygować. Bardzo długo pracowała nad wstępem Czwartej ale też jest tam co robić, jest co szlifować. Aktywna jest podczas pracy. Widzi też potrzebę mówienia do zespołu podczas dyrygowania. Wyzwala sobą spore napięcie i wiele emocji. Bardzo dobrze i efektownie przygotowała materiał tej pierwszej części. Nb. dostała od Jury pozwolenie na jedną z najdłużej nieprzerywanych prób. Bardzo dobre było też Scherzo, może nawet ciekawsze od Rosjanina, na koniec poproszono ją o zagranie drugiej części, a jako, że Symfonia zajęła doniosłą część jej występu, zastanawiałem się po co, skoro został jej jeszcze niemały Koncert Dworzaka, a do tego, niemal natychmiast Profesor przerwał to wykonanie… Akompaniament nie wyszedł może już tak okazale, były nierówności, m.in. w dialogu wiolonczeli z obojem. Na koniec było jeszcze polecenie zagrania numeru 12, już z bardzo dobrym skutkiem.
 

Masane Ota – Japonia
Dworzak – Koncert wiolonczelowy h-moll op. 104 z Tomaszem Strahlem
Brahms – I Symfonia c-moll op. 68


Solista przespacerował się tylko i od razu niemal przystąpił do gry, tym razem części pierwszej. Dyrygent podczas prezentacji Koncertu zachowywał się bardzo cichutko, jakby go nie było ale muzycy grali dobrze i bardzo dynamicznie, wszystko przebiegało bez zakłóceń. Kiedy kończyli swój wspólny występ zatrwożyłem się nad pięknem tej muzyki - zatem musiało to być świetne wykonanie. Potem miał być wykonany -bez przerwy- finał Symfonii. Dyrygent jednak od razu przerwał, chciał coś poprawić ale wtedy prof. Wit przerwał, dodając, że jeśli kandydat chce, to może przed płynnym wykonaniem przemówić do muzyków, gwoli ścisłości, o dziwo, Japończyk nie skorzystał z tego prawa. Całkiem to sprawny dyrygent choć prawie w ogóle nieodzywający się. Orkiestra jednak grała mu bardzo dobrze. W drugiej części miał kolejną szansę na pracę z zespołem, wtedy już trochę skorzystał ale mało była efektywna, niewiele się działo, długo męczył się np. z obojowym solo.
 

Daniel Smith – Australia
Czajkowski - IV Symfonia f-moll op. 36
Czajkowski – Koncert skrzypcowy D-dur op. 35, z Agata Szymczewską


Bardzo dobry muzyk, bardzo dobry dyrygent. On jest najmocniej wypełniony muzyką spośród wszystkich półfinalistów. Jaki puls, jaki nerw, jakie napięcie w pierwszym wielkim ogniwie Czwartej. Ile było muzyki i muzycznych przeżyć, jak bogatych, np. w części drugiej Symfonii. Znakomicie poprowadził wykonanie trzeciej części (wreszcie ktoś ściszył flety pikolo!) a finał, też zagrany koncertowo, pokazał jak muzyka może pochłonąć artystę… Jednak gorączka, gorączką ale jak on rozdzielał zadania do wykonania podczas dyrygowania? Z jednej strony była to muzyczna zabawa i to na bardzo wysokim poziomie wtajemniczenia, z drugiej - bardzo profesjonalne działanie, mające oparcie w wiedzy, w wykształceniu, a nie tylko wynikające z pasji i miłości do muzyki. Koncert Czajkowskiego, zwyciężczyni ostatniego Konkursu Wieniawskiego grała zachwycająco, najcudowniej zaś te najbardziej liryczne strony partytury. Jego zaś zadaniem było tu niemal wyłącznie pilnowanie porządku, muzycznego ruchu i zrobił to bardzo dobrze. Druga część została ślicznie odegrana, także przez muzyków Orkiestry, a przejście do ogniwa finałowego i same już jego stronice, zrobione zostały prawdziwie w porywającym stylu. Był nieskazitelnie dokładny i precyzyjny, do tego dyrygował już na pełnym luzie, z uśmiechem, który także pojawił się na twarzy skrzypaczki. To była wielka frajda nie tylko ich słuchać ale i oglądać...